Mam talent do niedostrzegania miejsc i sytuacji w których jestem niepotrzebny, a potem się wielce dziwię że stało się dokładnie tak jak się stało.
Ślepą plamkę mam na oku
I co noc zasypiam w bliznach
Naprawiłem przez to coś co powinno dawno zgnić, szczęście w cudzym nieszczęściu spowodowane obecnością. W złym miejscu ale właściwym czasie.
To trochę jak kichać trzeci raz, jak ziewać bo ktoś ziewa. Pozorne połączenia gdy chemia między nami sprowadza się do kofeiny i nikotyny, na zmianę z glukozą i węglowodanami.
Gdy staniemy znów przed sobą przypadkowo, nagobiali
jak niemowa z niewidomym
Krótko tak będziemy stali.
Tam gdzie powinienem być mnie zabraknie. Złośliwość, ale nie wiem czego. Z myślą że coś mnie omija zdążyłem się oswoić. Z poczuciem niewykorzystanej szansy - mniej.
Wiatr się nie chce ukoić.