I pamiętam też podcast, nie pamiętam u kogo ale Nosowska mówiła... O uczuciu, którego nikt tak pięknie nie mówił, że się boi jak ona - ale też o tym jak ona w nim trwa. Mimo wszystko. Miałem jechać tramwajem, a wybrałem wtedy rano po pracy jechanie żulem. W sumie to spacer, bo nie śpieszyłem się do pustego łóżka. Wybrałem spacer żeby dosłuchać do końca i po dziś dzień się dziwić "jak tak można?!" Na ucho powiem że - sam słyszałem że się da. Odkryłem nowe wymiary tęsknoty. Miałem na wódkę, miałem żal. Miałem też na bilet, ale tym razem przeszedłem się bez echa.
Polecam podcast Nosowskiej, który prowadzi z synem